Wernyhora fikcja czy prawda? 10
Część krytyków zastanawiając się nad opowieścią Wernyhory o rzezi, uważa, że całe opowiadanie tworzy obraz pogmatwany i amorficzny. I z tego punktu wychodząc udowadnia, że nie brał on udziału, ani nie był świadkiem żadnej rzezi. Gdy wychodzi się tylko z takiego założenia, rzeczą gruntownie niesłuszną jest takie twierdzenie. Chyba właśnie trudności w tworzeniu scalonego, konkretnego obrazu występują w opowiadaniach ludzi, którzy przeżyli coś równie strasznego jak Wernyhora. Wynika to z wielu przyczyn. Podstawową jest napięcie psychiczne, jakie uzyskuje opowiadający, gdy przypominają mu się jakieś wstrząsające wydarzenia. Już owo napięcie sprawia, że gubi się w opowiadaniu. Drugą przyczyną jest nawał informacjji, jakie chce przekazać; wiele istotnych rzeczy działo się w tym samym momencie, relacjonujący chce do każdej rzeczy ustosunkować się, chce przekazać swoje refleksje i stan emocjonalny, który w tym momencie był jego udziałem. Po trzecie, gdyby rozpatrywać to z punktu widzenia medycznego, to u chorych, którzy przeżyli szok na skutek jakiegoś wydarzenia zdarza się, iż w momencie retrospekcji szok powraca, a wraz z nim mała komunikatywność tych osób.
Jeśli odstąpimy od lektury "Wesela", zaś zagłębimy się w historię, to z niej niezbicie wynika, że Wernyhora był świadkiem opisywanych wypadków. Przecież Wernyhora, jako postać historyczna, związany jest ściśle z walkami Konfederatów Barskich. O czym Wyspiański wiedział. Argumentów, że chodzi tu być może o Konfederatów Barskich należy szukać w wierszu:
"Kiedy ojce klną na synów
Kiedy syny przeklną ojca"
Dwuwiersz ten świadczy o tym, że chodziło o jakąś walkę bratobójczą. Nie należy krytykom odbierać przy tym słuszności, iż gość opis rzezi znał werbalistycznie z lektury Słowackiego. Nie świadczy to jednak, że "Dziad z lirą" nie był świadkiem opisywanych zdarzeń, lecz jeszcze raz do chęci odwołania się do tradycji romantyzmu. Część krytyków, co z naszej perspektywy może wydawać się zabawne, domaga się przy każdej okazji niezwykłaj logiczności od Wernyhory, poleceń mogących mieć od razu zastosowanie w powstaniu narodowym. Jeżeli byśmy chcieli te wskazania potraktować serio, Wernyhora przestałby spełniać funkcję symboliczną, ale stałby się logicznie myślącym człowiekiem, który musiałby wskazać Gospodarzowi drogę rozwiązania konkretnych problemów a więc m.in. jak przerzucić broń dla powstańców, kto ma stanąć na czele powstania, jaki regulamin przyjąć w wojsku - rosyjski czy austriacki... itd. Brak logiczności i pogmatwanie krytycy tłumaczą chęcią otumanienia Gospodarza, dzięki czemu Wernyhora mógłby wprowadzić w życie swoją szatańską myśl - sprowadzenie na manowce sprawy polskiej. Wernyhora więc według nich reprezentuje siły diabelskie.
Komentatorzy nieprzychylni tym teoriom, uważają, że nie może być on zwiastunem zła, gdyż występuje w imieniu odrodzenia się państwowości polskiej i do niej nawołuje przez co spełnia funkcję pozytywną. Odwołajmy się do legendy o Wernyhorze. Był on twórcą przepowiedni o upadku i zmartwychwstaniu Rzeczpospolitej, przepowiedni szczególnie utrwalonej w okresie porozbiorowym. W momencie, gdy pierwszy człon przepowiedni już się spełnił, naród zaczyna łączyć Wernyhorę bardziej z drugim członem. A więc, gdy w literaturze pojawia się Wernyhora jest on symbolem odrodzenia, gdy pojawia się z poleceniem "czynu" jest tojednoznaczne z niedalekim zmartwychwstaniem Polski. To, że towarzyszy jego poleceniom brak jasności, wydaje się być przywilejem wszyskich wróżbitów. I będą te myśli miały charakter "niemrawy", będą to "sprzeczności zatrute i paralityczne", jeżeli będziemy na nie patrzeć powierzchownie. Odbierzemy wieloznaczność słowom wieszcza to zubożymy symboliczną wymowę jako postaci dramatu. Słowom, które (o dziwo!), jak to w siedemnaście lat później okazało się, w dużym stopniu sprawdziły się. Upatrywał Wyspiański niepodległości od strony "traktu krakowskiego" i stamtąd się doczekał. A zauważył to A.Wajda w swoim "Weselu" przebierając Wernyhorę w mundur Naczelnika.
Jak uniwersalnym może stać się dramat, w którym do końca nic nie jest powiedziane definitywnie, w którym można doszukać się analogii do sytuacji historycznej, a każde słowo dramatu może być interpretowane na różne sposoby świadczy fakt, że właśnie rozkazy-polecenia "Pana z lirą" były tłumaczone na różne sposoby, nie tylko przez krytyków literackich, filmowców, historyków ale i polityków. "Pomówmy o przymierzu" - dla wielu krytyków jest jasne, że musi w tym wypadku chodzić o przymierze szlachty z ludem. Otóż właśnie - nie, znalazło się wielu, którzy wychodząc z założenia, że Wernyhora jest Ukraińcem, myśleli, że tu chodzi o federację Polski z Ukrainą. Jakże ta myśl zgadzałaby się z polityką prowdzoną przez niektóre grupy społeczne państwa, a później partie i wreszcie konkretnych ludzi. Hasła, które i dziś nie tracą na aktualności. Nawet charkteryzacja Wernyhory na Piłsudskiego w filmie Wajdy, pamiętając o kresowym rodowodzie Naczelnika i związkach z Petlurą, wbrew być może samym intecjom reżysera, ma wydźwięk wieloznaczny.
Za traktowaniem "Pana Dziada" jako symbolu zmartwychwstania, a więc nie jako "śmiechu", a jeżeli "grzechu" to tylko naszej dumy narodowej, jest sam Wyspiański. Przykład jego odnajdziemy w rapsodzie Wyspiańskiego "Wernuhora":
"Ręce mam wolne, a usta mam czyste
Mogę im śpiewać chwały wiekuiste
A wokół wszystko umarło"
Właśnie "chwały wiekuiste" mają oznaczać przepowiednie tyczącą się zmartwychwstania Polski. Pzepowiednię, która żyła w narodzie mimo, że "wokoło wszystko umarło". O tej przypowiedni mówi także ten dwuwiersz:
"Widziałem jako są w uwięzi dusze
I Zakrzyknąłem trzykroć więzy skruszę"
"Więzy skruszę" mazawołać Wernyhora, a więc ma przynieść Polsce odrodzenie. Ma wyrwać ją "z długiego snu".
Zainteresowanie krytyki związane było nie tylko z samym Wernuhorą, ale także i przedmiotami - symbolami, które z nim się łączą. Najważniejszym był oczywiście "złoty róg" i czynniki, które determinują jego funkcje. A nawet, wg Życzyńskiego, krytycy sprowadzają problem Wesela do satyry na te czynniki, które wpływają na utratę złotego rogu. Zwolennicy teorii o szatańskości Wernyhory np. Łada Cybulski widzieli w złotym rogu pokusę diabelską, hasło, które poprzez przedwczesność doprowadzić ma do rozpadu narodu, lub hasło przebrzmiałe, mogące doprowadzić do tego samego. Ciekawy komentarz złotego rogu przedstawił St. Kotowicz w "Syntezie i analizie "Wesela"". W interpretacji wyszedł od legendy o Wernyhorze, a złoty róg wplótł w tą legendę. "Złoty róg" ma być symbolem przepowiedni Wernyhory, myślą, którą kiedyś wypowiedział, a teraz przekazuje ją pokoleniu Gospodarza, aby ją wprowadzić w czyn; i tej "Myśli Rycerny Głos spotężni narodowego ducha i otworzy mu oczy na prawdę jego przeznaczenia". Odmiennie definiuje złoty róg ksiądz Jan Pawelski. Interpretacja ta być może wynika z filozofii, jaką ze względu na powołanie wyznawał. O ile większość komentatorów poszukiwała synonimu złotego rogu w kręgu słowa "hasło", jeżeli uważali, że siła złotego rogu płynie z zewnątrz, że jest ona podporządkowana naszej woli, to Pawelski w swojej egzegezie stwierdził, że złoty róg jest w nas samych, a spełnienie się jego przeznaczenia uzależnione jest od naszej woli. Złoty róg to nasz duch narodowy, bez którego nie jest możliwe powstanie. Na powstanie składają się dwa czynniki - siła materialna: "Kosynierzy", lud występujący w dramacie i duchowa - złoty róg, bez którego istnienia powstanie nie jest możliwe. Bo tylko on może masy ludowe poruszyć do czynu.
c.d.n.