Paweł Łęski Paweł Łęski
187
BLOG

Ojcze nasz

Paweł Łęski Paweł Łęski Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Ojcze nasz


"Pociąg do seksu z Elisabeth był coraz silniejszy. Wiedziałem, że nie chciała tego, co jej robiłem, wiem, że ją krzywdziłem. Ale to było jak nałóg. Tak naprawdę chciałem mieć z Elisabeth dzieci"– zwierzał się Joseph Fritzl na temat swojej córki, którą zaczął gwałcić jeszcze przed uwięzieniem, już w wieku jedenastu lat. Zbrodnia, która zaszokowała w 2008 roku cały świat, szybko została zapomniana, coraz bardziej pomijana, jak każda historia nas nie dotycząca, dziejąca się gdzieś daleko.

Przypomniał ją litewski reżyser a przede wszystkim dramaturg i scenarzysta - Mariaus Ivaskevicaus w obrazie „Teve Musu” („Ojcze nasz”)

Historia „potwora z Amstetten” stała się kanwą scenariusza, który otrzymał nominację do warszawskiego festiwalu Grand Off.

 

Elizabeth została uprowadzona, kiedy miała 18 lat, przetrzymywana w specjalnie zbudowanym w tym celu dźwiękoszczelnym bunkrze, przez ten okres gwałcona. Urodziła siedmioro dzieci, z których jedno zmarło przy porodzie. Aby dostać się do piwnicy, należało pokonać ośmioro drzwi, ostatnie było zamykane na zamek elektroniczny. Troje z urodzonych dzieci zostało podrzucone w niemowlęctwie na próg domu. Fritzl wychowywał je razem z żoną. Przekonał władze i żonę, że są to dzieci zbiegłej do sekty córki. Pozostała trójka mieszkała razem z matką w piwnicy. Emerytowanemu elektrykowi groziło 15 lat pozbawienia wolności za zabójstwo, gwałcenie i przetrzymywanie własnych dzieci. Austriackie prawo nie przewidywało surowszych kar. W końcu skazany został na dożywocie w zakładzie psychiatrycznym, jako człowiek podwójnej osobowości.

 

Historia rodziny Fritzlów na potrzeby dramaturgii została nieco zmieniona. Akcja toczy się w dniu wyjazdu ojca na trzytygodniowe wczasy. Dwa światy, dwóch rodzin, jeden podziemnego więzienia, drugi komfortu życia na powierzchni. W piwnicy pęka rura, powodująca zalanie i śmierć przebywającej tam rodziny. Zanim to jednak nastąpi pojawia się tu z zakupami i prezentami, realizujący się w poczuciu wszechmocy, kontroli i zarządzania-ojciec. W klaustrofobicznej scenerii, którą potęguje niski sufit podziemnego więzienia, gdzie dorastający syn każdego dnia coraz bardziej przestaje się mieścić, odbywa się wspólny obiad. Okoliczności 24 lat życia w nienormalnych warunkach powodują wykrzywienie wzajemnych relacji, związki emocjonalne są tu wieloznaczne. Atmosfera gęstnieje gdy ojciec przechwyci list wzywający o pomoc. Kompleks ofiary wytwarza przewrotne pragnienia i nieuzasadnione działania, w których próby ucieczki są być może tylko odgrywanym widowiskiem. Zbrodniarz zręcznie nimi manipuluje. Gdy pada kluczowe pytanie syna do matki o sens braku buntu, matka odpowiada, że dzięki ojcu jesteśmy tak liczną rodziną.

 

 „Ojcze nasz” – zna każdy chrześcijanin, modlitwę składającą się z wezwania do Boga i z 7 próśb o sprawy wieczne i doczesne. Powtarzana w filmie modlitwa tworzy wrażenie katolicyzmu i tradycji paternalistycznej jako tła zbrodni. Tego typu oskarżenie wpisuje się w schlebianie obłaskawionej mieszczańsko-salonowej narracji. Kontestacji tradycji religijnej przybranej w szaty frazeologii altruizmu, tolerancji i wolności. Kino zawsze bezpośrednio lub pośrednio, odwoływało się do bieżących problemów naszych czasów. Zagłębiając się w fakty, równie nieuczciwie działając można przesłanie odwrócić: w 2008 roku czołówki prasy oprócz „potwora z Amstetten” poświęcały wiele miejsca podobnemu zbrodniarzowi, tym razem z Belgii Marc’owi Durtoux. Austriak i Belg mieli coś wspólnego: odległa im była tradycja chrześcijańska  i obaj byli z rozbitych rodzin, wychowywani przez samotne matki.

 

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura