Udany debiut meksykańskiego reżysera Fernando Eibcke: „Sezon na Kaczki” . Przypominam, że obraz tego artysty „Nad jeziorem Tahoea” był dostrzeżony na berlińskim festiwalu.
Historia czwórki bohaterów, dwóch czternastoletnich namiętnych fanów gier video Flamy i Mokko, szesnastoletniej Rity, sąsiadki chłopców, pechowej kucharki i trzydziestoletniego dostawcy pizzy Ullisesa, którego opóźniony rozwój emocjonalny sprawia, że staje się równorzędnym partnerem dla pozostałej trójki.
Film jest opowieścią o rodzącej się przyjaźni, której tłem jest niesprecyzowana seksualność. Rozwód rodziców, samotność czy traumatyczna przeszłość w przypadku Ullisesa (uprzednia praca w schronisku dla psów) cementują wzajemne zależności.
Jeżeli awaria prądu, która wpływa na narrację, neorealistyczna poetyka, taśma czarno-biała, przybliżą nas do kultowego czeskiego filmu Jaroslava Papouseka - „Straszne skutki awarii telewizora” to będzie to podobieństwo pozorne, gdyż w wypadku tego filmu komediowość jest o wiele mniej zewnętrzna.
Staranna kompozycja kadrów przy minimalistycznym ruchu samej kamery. Film bardzo dobrze zagrany. Wydobywane w sposób zaskakujący mikroreakcje pomiędzy aktorami. Widać wzajemne zaufanie pomiędzy reżyserem i odtwórcami głównych ról. Ten stworzony na planie filmowym komfort pracy owocuje pełnią prawdy.